poniedziałek, 29 marca 2010

W pułapce minimalizmu

Plakat polski.
Nasza narodowa legenda, duma i potęga.
I jeden, podstawowy problem.
Plakat polski się zminimalizował, do absolutnego minimum.
I zunifikował, aż poza granicę rozpoznawalności.
Jerzy Skakun i Joanna Górska:




versus „obrzydliwy zachód”, czyli:
Olly Moss:






Noma Bar:





Ibracheem Youssef:






Cholera, kompletnie nie wiem co o tym myśleć.
A żeby było jeszcze śmieszniej, przeglądam sobie polskie strony o szeroko rozumianym „designie” i mam tak samo.
Naprawdę wszystko już było?

wtorek, 16 marca 2010

Retrospekcje cz.2

Są takie książki, na których się wychowałem, i do których wracam cały czas.
Są wśród nich min. bajki z ilustracjami Szancera, obłędne książki z ilustracjami B. Butenki, „parakomiksy” Walentynowicza i Makuszyńskiego, „Cyberiada” ilustrowana przez D. Mroza, ale na czele tego wszystkiego stoi „Ilustrowana Kronika Polaków” M. Siuchnińskiego z blisko 500 rysunkami Szymona Kobylińskiego.
Kobyliński miał na swoim koncie kilka przygód z komiksem („Stary Zegar”, „Przygody pancernych i psa Szarika”), współpracował również przy tworzeniu „Relaxu” (krótkie formy i niekomiksowy cykl „Historia z uśmiechem”), jednak nigdy nie potraktował komiksu jako medium „poważnego” i nie zaprezentował w żadnym pełni palety swoich umiejętności.
I to naprawdę boli, szczególnie, kiedy bierze się do ręki „Ilustrowaną Kronikę…” i widzi się jak mogłyby wyglądać komiksy w jego wykonaniu, gdyby trochę bardziej się nad nimi pochylił.
I żeby nie gadać po różnicy, pozwolę sobie na odrobinę zabawy „w składacza”:
-po pierwsze, „plecy konia”, które miażdżą:


-po drugie, dla wielbicieli Davida B. :


-po trzecie, „szlachecka mieszanka stylistyczna”


-po czwarte, II Wojna Światowa:


-genialne zabawy z formą, gdzie „realistyczne” ilustracje przemieszane są z rysunkami „z epoki” (wyobraźcie sobie komiks zrobiony jak np. trzy pierwsze ilustracje na tej stronie):

-portrety nawiązujące graficznie do epoki, w której dana postać żyła:

-architektura, we wszelkich formach:

-od „realizmu” do humorystycznego stylu (znanego min. z „Polityki”):

-i na koniec kilka „dynamicznych” ujęć:

Kanon, klasyka i olbrzymia lekcja pokory dla każdego, kto ma ciśnienie na rysowanie komiksów w jakiejkolwiek formie. A to tylko drobny przykład tego, co można zobaczyć w „Kronice” i wielka szkoda, że tylko w tej książce zbiegły się wszystkie pasje, umiejętności i możliwości Szymona Kobylińskiego jako grafika. I tylko tutaj można na własne oczy zobaczyć, że można równocześnie bardzo swobodnie poruszać się po dziesiątkach styli rysowania, a umiejętność stylizacji nie wyklucza perfekcyjnego opanowania rysunku „realistycznego”.
Acha, wszystkie ilustracje są w oryginalnej wielkości i zostały wkomponowane w format a4, co daje pewien podgląd na to, jak mogłyby wyglądać komiksy.

Przypadek szczególny

 Ilustracja nie jest komiksem (chociaż czasami komiks była wykorzystywany jako ilustracja). Pojedyncza grafika nie tworzy ciągu narracyjnego...