"Fejsbukowy matrix" kreuje mi jakąś alternatywną rzeczywistość, pozwolę sobie zatem tutaj zanotować co wymęczyłem w tym roku, szczególnie, że w niektórych przypadkach brak egzemplarzy autorskich czy ulotność zdarzeń, doprowadzą za chwilę do sytuacji, w której sam zapomnę co, gdzie, jak i kiedy.
Zapuściłem "trochę" blogosferę, nagadałem za to sporo głupot min. na Wrocławskich Dniach Fantastyki i warsztatach w ramach "Miasta Komiksów" w Stalowej Woli, za co szczerze przepraszam uczestników obu imprez.
Jak nigdy wcześniej nabazgrałem kilka kolorowych okładek, o dziwo nie do moich komiksów.
"Fest" jako antologia chyba "dał radę"
szczególnie, że wyszedł trochę z getta i pojawił się min. na wystawie "Węgiel BOOM!"
i zagościł na łamach "Ultramaryny".
Nie omieszkałem też skorzystać z okazji i narysowałem (w końcu) kapitana Żbika dla "Zeszytów Komiksowych".
Do tego dochodzi pół nowej części z cyklu "Fastnachtspiel" i 1/3 albumu o Bellmerze.
Niby niewiele, ale równocześnie wystarczająco, żeby mieć co robić w ramach postanowień noworocznych.
A bloga oczywiście odkurzę, już za chwilę, jak tylko się trochę ogarnę.
6 komentarzy:
how tacticool:] czapeczka Condora?
jasne, jak dla mnie najlepsza czapka taktyczna swiata, w dodatku ma odpowiednie rzepy na patche z zombiakami ;)
i niedroga ^_^
a to akurat ma dla mńie znaczenie drugorzedne, liczy sie komfort, jakosc i wyglad, a niska cena jet milym dodatkiem ;)
bo wiesz, u Blackhawka czapka z daszkiem kosztuje tyle, że śmiech pusty bierze, a condory sobie kupiłem trzy, w różnych kamuflażach:3
Blackhawk nie ma z siatka, u mnie odpada (pelne czapki uznaje tylko kontraktowe ;) )
Prześlij komentarz