Jednym z takich "niepasujących" komiksów jest "Tank Girl"
Koszulki, plakaty, "badziki" z jej podobizną zalały londyńskie ulice i kluby, co ciekawe, mimo, że główna bohaterka jest heteroseksualna (no dobra, można ją nazwać zoofilem), to wylądowała na sztandarach środowisk LGBT, stając się symbolem protestów przeciwko działaniom Margaret Thatcher przy wprowadzaniu "Klauzuli 28", a w klubach przez długi czas używano określenia "Tank Girl nights" jako synonimu "lesbian party".
Wróćmy jednak do samego komiksu. Początkowe założenia "głównej osi fabuły" są genialnie pojemne w swojej prostocie, scenarzysta Alan Martin osadził historię w postapokaliptycznej Australii (nawiązując do "Mad Maxa"), a odpowiedzialny za warstwę wizualną Jamie Hewlett wykreował kompletną wizję świata, postaci, sprzętu i ubrań, mieszając motywy aborygeńskie, punkowe, flower power, steampunka i rodzącej się właśnie na brytyjskich wyspach subkultury techno.
Starania o prawa publikacji w USA podjęło kilka wydawnictw i ostatecznie wygrało Dark Horse, które opublikowało w zeszytach trzy pierwsze serie (ten etap cyklu "Tank Girl" przypomina swobodną jazdę bez trzymanki, każdy zeszyt to właściwie antologia krótkich form, publikowanych regularnie w "Deadline", a jedynym kluczem jest tutaj chronologia publikacji)
Niestety Alan Martin coraz bardziej odlatuje w kierunku "eksperymentów" przeprowadzanych z przyjaciółmi z hipisowskiej komuny i chyba dlatego Jamie Hewlett podejmuje współpracę przy kolejnej odsłonie komiksu z Peterem Milliganem, tym razem powstaje zwarta opowieść (Milligan mówi o inspiracji "Odyseją" Homera i "Ulisseem" Joyce'a), w pełnym kolorze i okładkami Briana Bollanda, której publikacji podejmuje się DC Vertigo.
Zmęczenie materiału daje jednak o sobie znać, Hewlett rezygnuje z rysowania kolejnej serii i komiks "Tank Girl: Apocalypse" zostaje zrealizowany przez duet Alan Grant/Philip Bond.
Trzeba tutaj nadmienić, że zarówno Alan Martin jak i Jamie Hewlett zachowali kontrolę nad postacią, a przy okazji bardzo bezkonfliktowo zarządzają prawami autorskimi. Hewlett skoncentrował się na realizacji projektu "Gorillaz" (który przynosi mu chyba więcej satysfakcji, a przy okazji niewątpliwie dużo więcej kasy i popularności), Martin powrócił do "Tank Girl" w 2007 roku, publikując na łamach wydawnictwa IDW miniserie i one-shoty min. z takimi tuzami jak Mike McMahon czy Ashley Wood.
Seria straciła wprawdzie swoją spontaniczną żywiołowość, wciąż jednak dostarcza sporo zabawy zarówno twórcom jak i gronu wiernych czytelników. IDW regularnie publikuje nowe komiksy z cyklu, a Titan Books wznawia (w zbiorczych wydaniach) wczesne prace Hewletta i Martina, uzupełniając je nowymi grafikami tego pierwszego.
6 komentarzy:
Dzięki za ten tekst. Jestem fanem TG i była ona dla mnie najważniejszą z inspiracji przy narodzinach "Aurory".
:)
o prosze, a ja zawszy myslalem, ze jednak Motoko Kusanagi.
Tej pani nie znam :)
AAAA... Wygooglowałem, już wiem i kojarzę, ale niestety nie :)
dobra, zaznacze sobie: Aurora->Tank Girl i skresle Motoko ;)
Z chęcią bym poczytał, bo film mi się podobał za młodu ;]
Prześlij komentarz