
Na dzisiaj wygrzebałem dwa komiksy.
Po pierwsze, „Les Pionier de l’Esperance” scenarzysty Rogera Lecureux, z rysunkami Raymonda Pioveta.
Komiks o tyle kuriozalny, że można go z czystym sumieniem nazwać pomostem łączącym przedwojenne produkcje SF zza oceanu, z głównonurtową fantastyką europejską spod znaku Paula Gillona czy Jean-Claude Foresta (i ich następców).
Wczesne plansze z „Pionierów” (z 1945 roku) to ukłon w stronę Miltona Caniffa i jego „Terrego i Piratów”:


Pojawiają się również „cytaty graficzne” z Alexa Raymonda:


Na szczęście seria nie ugrzęzła graficznie w nawiązywaniu do amerykanów, a swobodna formuła (dosyć klasycznej) „space opery” pozwoliła Piovetowi na sporo zabawy. Uwzględniając fakt, że komiks był publikowany w magazynach „Vaillant” i „Pif”, można z dużą dozą prawdopodobieństwa doszukać się w nim inspiracji dla wielu komiksów, które w drugiej połowie 20-tego wieku „zgwałciły nam oczy”.







Drugi z komiksów to sympatyczna seria „Supermatou”, publikowana w latach 1975-76 w magazynie „Pif”. Komiks dosyć pechowy, bo nigdy niewydany w formie albumowej, a w dodatku jego autor, Jean-Claude Poirier, zmarł w 1980 r., w wieku 36 lat.




A niech mnie, jeśli TB nigdy nie wiedział "Supermatou" :-)
OdpowiedzUsuńpomyślałem dokładnie o tym samym co Jaszcz :) Orient-Man na 100% pojawił się już w pierwszym Relaxie w 1976 roku (nawet na okładce jest). Ale kiedy naprawdę po raz pierwszy to nie wiem.
OdpowiedzUsuńChrzanić postać samego bohatera. Ale te dachy, kominy, te ludziki z pierwszej planszy. Czad!
OdpowiedzUsuń... i to słońce...
OdpowiedzUsuńNawet logówka wygląda dość znajomo...
OdpowiedzUsuńCzy Paul Villon to Paul Gillon, tylko przez V?
OdpowiedzUsuńGillon oczywiscie, mam dziwne wrazenie, ze to Word dokonal literowki z wlasnej inicjatywy Niemniej dzieki za czujonosc.
OdpowiedzUsuń